Rodzic w pułapce technologii. Jak mądrze zarządzać kontaktem dzieci z urządzeniami mobilnymi

Bartosz Janiszewski
09.08.2017 11:06
A A A
Dziecko z telefonem.

Dziecko z telefonem. (Fot. iStock)

Co czwarty rodzic daje maluchowi smartfona do ręki, żeby ten bez protestów zjadł obiad. Efekt? Dziś dzieci szybciej opanowuję obsługę urządzeń mobilnych niż umiejętność płynnego mówienia. I więcej z tego powodu kłopotów niż korzyści. Jeśli czytacie ten tekst i myślicie, że dla was jest już za późno, bo wasz dwulatek robi zakupy przez internet - spieszymy z ratunkiem.

Ja tak nie będę robił, bo to głupota. Prawie wszyscy przyszli rodzice tak mówią. On głaszcząc ją po wypiętym brzuchu, w którym rośnie potomek, ona sprawdzając w aplikacji ciążowej na swoim smartfonie, że dziecko jest już wielkości melona. Oboje zgodnie zapowiadają, że telefon albo tablet dadzą dziecku do ręki dopiero w podstawówce. No, może chwilę wcześniej, na wakacjach, ale tylko jeśli będzie się na nim chciało nauczyć grać w szachy.

Wszyscy ci rodzicie jeszcze nie wiedzą, jak brzmi wrzask dziecka wciskanego na siłę w samochodowy fotelik. Nieświadomi są jeszcze wszelkich akrobatycznych figur, które niespełna roczny potomek będzie wykonywał, żeby uniemożliwić im zapięcie pieluchy. I tego, że aplikacja z wesołym kotkiem w ich telefonie będzie wtedy jedynym ratunkiem.

Badania Millward Brown „Korzystanie z urządzeń mobilnych przez małe dzieci w Polsce” dla Fundacji Dzieci Niczyje pokazują to jasno: ponad 40 proc. rocznych i dwuletnich dzieci w Polsce korzysta z tabletów lub smartfonów (w przypadku 5-latków to już 84 proc.), co trzecie robi to codziennie. 60 proc. rodziców udostępniających swoim dzieciom urządzenia mobilne robi to po to, żeby na chwilę móc zająć się swoimi sprawami, 25 proc. - żeby dziecko zjadło obiad. Według raportu Common Sense Media prawie 70 proc. dwulatków w Wielkiej Brytanii bez problemu obsługuje tablet swoich rodziców, mimo że większość z nich nie potrafi jeszcze płynnie mówić.

Zagrożeń płynących z takich zachowań jest cała masa choćby dlatego, że pierwsze lata rozwoju mózgu dziecka to wyjątkowo ważny czas. Naukowcy potwierdzają, że ograniczenie bodźców do świecącego telefonu zniechęca dziecko do odkrywania świata za pomocą innych zmysłów i może mieć negatywny wpływ na rozwój struktur neuronowych w jego mózgu. W późniejszych latach utrudni to dziecku uczenie się, źle wpłynie na jego koncentrację i zdolność do zapamiętywania treści. Badania naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Bostonie opublikowane w „Pediatrics” przekonują, że używanie smartfonów do odwrócenia uwagi dziecka (kiedy płacze, nie chce jeść, etc.) ma destrukcyjny wpływ na jego rozwój społeczno-emocjonalny. Bo jeśli rodzic uspokaja dziecko wesołym filmikiem z You Tube’a, nie pozwala mu wypracować wewnętrznych mechanizmów regulacji własnych emocji. Dzieci jeszcze łatwiej niż dorośli, uzależniają się też od technologii.

Dziecko ze smartfonemDziecko ze smartfonem Fot. iStock

Co zrobić? Najlepiej unikać najdłużej jak się da sytuacji, w którym dziecko w jakikolwiek sposób korzysta za smartfona itp. Amerykańska Akademia Pediatryczna zaleca całkowity brak kontaktu z urządzeniami mobilnymi do drugiego roku życia. Nie znaczy to oczywiście, że na drugie urodziny możemy kupić dziecku nowy telefon i w końcu bez problemu zajmować się scrollowaniem Facebooka i lajkowaniem zdjęć na Instagramie. Psychologowie zalecają, by dziecko używało smartfona pod ścisłym nadzorem rodzica, a najlepiej z jego udziałem. Tak, żeby oglądanie filmów na You Tube czy granie w najprostsze gry kojarzyły mu się z formą spędzania czasu z rodzicem, a nie alienacją przed świecącym prostokątem.

Nawet Bill Gates w swoim domu wprowadził kilka zasad używania smarfonów, które sprawdzą się też w każdej rodzinie, niezależnie od stanu konta i związków z najnowszymi technologiami. To m.in. zakaz korzystania z telefonów  - również przez dorosłych - przy stole oraz „czas bezekranowy”, czyli zasada, że po ustalonej godzinie dzieci mają zakaz używania wszelkich urządzeń z ekranami, dzięki czemu łatwiej zasypiają.

Warto, szczególnie w przypadku dzieci poniżej 6 roku życia, dbać o to, żeby jednorazowy kontakt z urządzeniem nie trwał dłużej niż kwadrans. Telefony, a zwłaszcza gry i aplikacje, niemal bezustannie dostarczają dziecku bodźców. Dla młodego umysłu oznacza to ogromny wysiłek, po którym potrzebny jest odpoczynek. A już absolutnie nie należy używać smartfona jako nagrody. Zapomnijcie o wszystkich: Dam ci telefon, jeśli… Taka sytuacja podnosi w oczach dzieci atrakcyjność urządzeń mobilnych, silniej je do nich przywiązuje.

Jeśli czytacie ten tekst i myślicie, że dla was jest już za późno, bo wasz dwulatek robi zakupy w aplikacji, sam włącza ulubione bajki na You Tube i drze się jak opętany, jeśli spróbujecie mu zabrać swojego smartfona (zupełnie nie rozumie, że naprawdę musicie odebrać ten telefon od szefa), to spieszymy z ratunkiem. Prawdopodobnie i tak będziecie musieli znieść sporo płaczu, krzyków i tupania, ale stopniowe odzwyczajenie dziecka od urządzeń mobilnych jest możliwe. Najważniejszy jest czynny udział w czasie, który dziecko z nimi spędza. Wspólne oglądanie filmów czy granie w gry sprawiają, że te czynności zaczną kojarzyć się maluchowi po prostu z zabawą z rodzicem, a wtedy znacznie łatwiej będzie podmienić tablet na edukacyjne klocki albo ślimaki, które przy małej pomocy taty trzeba znaleźć w trawie w parku.

Nie czyńmy jednak z dotykowych ekranów wcielenia diabła. W korzystaniu z nich są też pozytywy. Naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego podkreślają, że urządzenia mobilne mają ogromny potencjał edukacyjny. Dzięki nim dzieci nie tylko mogą w atrakcyjniejszy sposób nauczyć się np. czytać albo rozróżniać kolory, ale też wykształcają się w ich mózgach połączenia neuronowe, dzięki którym łatwiej w przyszłości nauczą się języków obcych, a także będą bardziej kreatywne i zyskają umiejętności… literackie.

Ale jeszcze więcej niż od np. tabletów, dzieci mogą nauczyć się od nas, dorosłych. Znacznie łatwiej będzie nam je przekonać, że smartfon wcale nie jest bardziej atrakcyjny niż książka albo gra w piłkę na podwórku, jeśli nie będą nas oglądać z telefonem wiecznie przylepionym do dłoni. To trudne? Dla nich znacznie trudniejsze. My znamy świat, w którym nie było ani tabletów, ani smartfonów. One nie.