10 filmów, które musicie pokazać swojej córce (i nie mówcie, że jej nie macie - jeszcze mieć możecie)

Michał Strzałkowski
01.09.2017 15:14
A A A
Tak, 'Mad Max' to też jest dobra pozycja dla dziewczyn

Tak, 'Mad Max' to też jest dobra pozycja dla dziewczyn (kolaż Gazeta.pl)

Na ogół to ja wymyślam, o czym będę pisać tu swoje teksty. Redakcja - na ogół - reaguje entuzjastycznie. Ale czasem jest odwrotnie.

Kiedy sympatycznie zapytali, czy może nie zechciałbym napisać o "10 filmach, których pod żadnym pozorem nie powinienem pokazywać córce", pomyślałem, że tym razem nic z tego nie będzie.

Po pierwsze - nie mam córki (tylko dwóch synów). Co ja wiem o wychowywaniu dziewczynki? Po drugie, skoro nie chcę jakiegoś filmu komukolwiek pokazać, to znaczy, że ten film jest po prostu zły. A ja nie lubię pisać o złych filmach. Choć kino to oczywiście moja wielka pasja, co szanowna Redakcja dobrze wie i dlatego zapewne podsunęła mi taki temat. Ha! Przejrzałem Ich! Jak już jednak uprzedzałem, Redakcja należy do tych porządnych, więc dała znać, że równie dobrze - a może nawet lepiej - byłoby, gdybym napisał o "10 filmach, które muszę pokazać córce". To lepiej, ale wciąż pozostaje podstawowy problem - brak córki.

I wtedy przypomniała mi się scena z drogówką z "Misia" Barei i słynna kwestia:

 A gdyby to wasz synek przechodził przez ulicę, co to go jeszcze nie macie, ale możecie mieć w przyszłości? Sprawdzić czy nie ksiądz!

Może jeszcze będę miał córkę? W każdym razie, to bardziej prawdopodobne, niż święcenia kapłańskie. Dobrze wtedy być już przygotowanym. A poza tym, co to znaczy film wart pokazania córce? Poza oczywistą listą filmowej klasyki i kilku własnych fascynacji? Tym przecież zawsze warto się dzielić z dziećmi, oczywiście we właściwym dla nich momencie. Ale dobrze pamiętać o jeszcze jednym - że kino to nie tylko jedna ze sztuk. To także (obok literatury) świetny sposób wsparcia dla budowania się w kimś, zwłaszcza młodym, charakteru i osobowości.

Przez dobrze wybrany film można pokazać, że warto być sobą, podążać za marzeniami, nie bać się w życiu podejmowania decyzji, i tak dalej. A skoro wciąż kultura masowa dziewczynki wtłacza chętnie w stereotypowe role, dobrze jest się temu przeciwstawiać. Zwłaszcza w stosunku do własnej córki ("nawet jeśli jej jeszcze nie macie, ale możecie mieć w przyszłości, więc nie mówicie, że nie macie"). I co więcej, obejrzyjcie te filmy, pokażcie je też swoim synkom ("co to ich macie, nie macie, mieć będziecie, wszystko jedno"), siądźcie do oglądania w dowolnym zestawieniu. Nic tak bowiem nie wspiera dziewczynek, jak mądrzy ojcowie czy rozsądni bracia. Co zatem polecam wspólnie obejrzeć?

1. "Merida Waleczna" (2012), reż. Brenda Chapman, Mark Andrews

Ktoś kiedyś przytoczył mi najkrótszą recenzję tej pixarowskiej animacji brzmiącą: "Tere-fere kuku, strzela baba z łuku". O ile jednak owo XIX-wieczne powiedzonko oznacza powątpiewanie w prawdziwość czegoś (podobno miał tak krzyknąć widz teatru na widok aktorki odgrywającej postać rzymskiej bogini łowiectwa Diany), to jednak talent łuczniczy średniowiecznej szkockiej księżniczki Meridy jest nie do podważenia. Opowieść o dziewczynie, która nie chciała być typową królewną, warto obejrzeć także dlatego, iż dobrze pokazuje po co są młodzieńcze bunty. To dobra okazja, aby dzieci i rodzice mogli się dobrze zrozumieć. Oczywiście jeśli będą chcieli się trochę postarać.

Merida WalecznaMerida Waleczna materiały promocyjne

2. "Zaczarowana" (2007), reż. Kevin Lima

Stereotyp disney'owskiej księżniczki, rozśpiewanej i roztańczonej idiotki, która czeka tylko na księcia z bajki, jest bardzo łatwym celem dla parodii. Tym bardziej godne uznania, jeśli to samo studio Disney'a produkuje komedię o królewnie Giselle z czarodziejskiej, animowanej krainy Andalasji, która trafia do zupełnie prawdziwego Nowego Jorku. Warto się nauczyć, że aby być szczęśliwą, nie trzeba być księżniczką, a od "outfitu" i "stylówy" dużo ważniejsze są serce i dusza księcia z bajki.

'Zaklęta''Zaklęta' (materiały promocyjne)

3. "Mulan" (1998), reż. Tony Bancroft, Barry Cook

Trzeba być uczciwym. To nie jest tak, że każda disney'owska animacja promowała księżniczkopodobne postacie kobiece. Mulan, choć jak to w takich filmach bywa, trzyma się głównie z mniej lub bardziej gadającymi zwierzętami, potrafi pokazać charakter. Film o chińskiej Joannie d’Arc, która staje do obronnej wojny z najazdem Hunów ma też tę zaletę, że w przeciwieństwie do historii z francuskiego średniowiecza pozytywnie się kończy.

Filmy Disneya od lat zachwycają dzieci na całym świecieFilmy Disneya od lat zachwycają dzieci na całym świecie fot. via disneyscreencaps.com | Kadr | ''Mulan''

4. "Nausicaä z Doliny Wiatru" (1984), reż. Hayao Miyazaki

Choć to animacja, to na pewno dla nieco starszych. To opowieść o post-apokaliptycznym świecie, w którym nawet natura stała się dla ludzi zagrożeniem. I w którym ludzie wciąż walczą przede wszystkim ze sobą. Choć księżniczka Nausicaä też jest sprawną wojowniczką, tylko ona naprawdę pojmuje, że wyłącznie zrozumienie istoty świata może uczynić wszystkie wojny bezcelowymi.

5. "Matylda" (1996), reż. Danny De Vito

Ekranizacja znakomitej książki Roalda Dahla (tego od "Charlie i fabryka czekolady" i "Bardzo Fajnego Giganta"). Tym razem bohaterką jest dziewczynka, której genialny umysł pozwala nie tylko przeprowadzać skomplikowane obliczenia, ale nawet używać telekinezy. A przede wszystkim udowodnić wszystkim, ile naprawdę jest warta.

6. "Podkręć jak Beckham" (2003), reż. Gurinder Chadha

Bardzo mądra historia nie tylko o dziewczynach grających w piłkę. Spojrzenie na wielokulturowy Londyn i zderzenie pokoleń, które różnie interpretują logikę życiowych wyborów. Tę opowieść o dziewczynie z sikhijskiej rodziny imigrantów z Indii, która chciałaby pójść w ślady swojego idola Davida Beckhama można oglądać jako kino familijne najwyższej klasy.

7. "Juno" (2007), reż. Jason Reitman

Żeby nie było, Amerykanie też potrafią nakręcić strawny film familijny, który nie przesładza rzeczywistości tak, że aż mdli. Nastolatka w ciąży i poważne decyzje, które postanawia podjąć samodzielnie. Polecam raczej do oglądania dopiero z nastolatkami. Bo choć tytułowa Juno to dziewczyna mądra i nie brak jej, często przewrotnego, wsparcia bliskich, to jednak dziewczyna na tyle z niej pyskata, że nie każdemu może przypaść do gustu.

JunoJuno reż. Jason Reitman, prod. Fox Searchlight Pictures

8. "Obcy - decydujące starcie" (1986), reż. James Cameron

Oczywiście wszyscy wiemy, że tytuł to jedna z największych ściem w historii Hollywood. Żadne "decydujące starcie" nie doczekało się aż tylu sequeli i prequeli. Poza tym po całym tym kinie familijnym (nawet jeśli naprawdę fajnym), tatusiowie muszą trochę odpocząć i pogapić się na jakąś nawalankę. A ponieważ w całym cyklu o walce Ziemian z morderczą kosmiczną rasą ksenomorfów najtwardsza okazuje się kobieta o nazwisku Ripley, to możemy projekcję drugiej części "Alienów" zaliczyć do tego wyboru filmów. Zwłaszcza, że w finałowej scenie Ripley pokaże, że nie straszna jej nawet królowa Obcych.

9. "Mad Max: Na drodze gniewu" (2015), reż. George Miller

Skoro już zdecydowaliśmy się obejrzeć klasykę kosmicznego horroru, dobrze też spojrzeć na jeden z najbardziej udanych w ostatnich latach powrotów w kinie science-fiction. Choć głównym bohaterem jest tu tradycyjnie facet (już nie Mel Gibson, ale Tom Hardy), to jednak najciekawsze są postacie kobiece, a przede wszystkim niejaka Furiosa, grana przez Charlize Theron. To najlepsze co można obejrzeć, jeśli córka ("co to jej jeszcze nie macie, itd., itd.") postanowi zrobić prawo jazdy.

Program TV na niedzielę 14.03: film 'Mad Max: Na drodze gniewu' z Charlize TheronProgram TV na niedzielę 14.03: film 'Mad Max: Na drodze gniewu' z Charlize Theron JASIN BOLAND

10. "Ich własna liga" (1992), reż. Penny Marshall

Nie rozumiem baseballa i uważam go za najnudniejszy sport świata (choć z tego co wiem Anglosasi za taki uważają skoki narciarskie, uwierzycie?). Ale moim ulubionym filmem sportowym jest autentyczna historia o tym, jak podczas II wojny światowej powstała kobieca liga baseballowa, bo zbyt wielu męskich zawodników trafiło na front. I nie wiem czego to zasługa. Pewnie po połowie aktorskiego popisu pań - Geeny Davies, Lori Petty czy Madonny oraz super roli Toma Hanksa jako zapijaczonego trenera. To jedyne mecze baseballowe jakie mogę oglądać. W kółko.