Rzeczy za które odpowiedzialny jest tylko ojciec

Kamil Polny
06.09.2016 13:08
A A A
Tata w pracy

Tata w pracy (Kamil Polny)

Dziewczyny, nie martwcie się. Nikt nie będzie odbierał Wam żadnych zasług. Kobiety są niezastąpione. I nie mówię tego z przekorą. Ten kto obserwuje jak w nowej rodzinie zaczynają budować się relacje z ludźmi, ten wie, że dzieje się strasznie dużo. Mało kto nadąża z analizą stanu swojego życia. Skupiamy się raczej na ogarnianiu problemów bieżących. Nie pochylamy się raczej nad swoimi drobnymi decyzjami sprzed roku. Ale z perspektywy czasu da się zauważyć pewne ?ogólne? mądrości, które sprawdzają się u każdego. Ile ludzie tyle sposobów. Warto zaakceptować taki stan rzeczy. Rzeczywistość jest skomplikowana, ale rządzi się prostymi zasadami.

Mama jest tą osobą, która tuli, daje ciepło i uczy nas troski.  To ona tuli do snu, całuje w rękę jak się uderzymy. Ona opatrzy nowe rany. Zrobi to z troską i spokojem. Oczywiście, że istnieją matki-zołzy, nie kochające nawet pierwszego chomika, którego mamy w domu. One nie kleją plasterków ozdobnych i nie mówią ciepłych słów. Na szczęście takie mamy są w mniejszości i nie będę się nad nimi pastwił.

Mówię raczej o tych matkach, które czują potrzeby swojego dziecka i starają się je zaspokoić najlepiej jak potrafią. Myślę, że takich jest najwięcej. Tych, które chcą dla dzieci jak najlepiej. One otaczają dzieciaki troską i to one mogą uczyć nas odpowiedzialności.

Tata w pracy
Tata w pracy Kamil Polny

Ciekawym zjawiskiem jest fakt, że ojcowie od urodzenia dzielą dzieci na ich upodobania i potrzeby, natomiast matki znacznie później dostrzegają różnice w potrzebach dzieci. Zauważyliście to u siebie? Mam nadzieję, że odczytujecie to pozytywnie. Widywałem też odwrotne sytuacje. Czuły ojciec i zadaniowa mama. Natomiast obydwie wersje mogą być dla nas wszystkich dobre, więc nie ma sensu wprowadzać niepotrzebnych kategoryzacji. Rodzina składa się z wielu elementów. Czasami dwóch, czasami pięciu. Ważne, żeby poskładać te elementy w odpowiedni sposób.

Ojciec ma trochę innych zadań niż mama. My zazwyczaj przejmujemy kilkuletnie dziecko. Dobrze poprowadzone, wychowane i grzeczne. Kochające mamusie uczą dzieci zaufania, bezpieczeństwa i spokoju. A potem robimy z nich potwory. Uczymy ryzyka, akcji i przekraczania granic. Oczywiście po części żartuję.

Pokazujemy im po prostu różne sztuczki. Jazdę na jednym kole. Zjeżdżanie z górki. Malowanie podłogi farbami plakatowymi. Ściany płaczu, czyli te ściany przeznaczone na malowanie po nich kredkami i wyklejankami. To są zazwyczaj mądre pomysły ojców. Czy to w czymś pomaga, albo powoduje, że z mamą jest lepiej, a z tatą gorzej? Nie wiem. Na pewno zróżnicowanie w sposobie sprawowania opieki uwalnia kreatywność. Wolę, żeby dzieci malowały po ścianie w moim domu, zanim wyjdą na miasto. Jeśli dzięki temu, na ulicach będzie mniej kiczowatych wrzutów robionych sprayem niezabarwionych artystycznie, to ja popieram to działanie. Natomiast uważam, że ucząc dzieciaki różnych nieodpowiedzialnych sztuczek, wypada uczyć ich konsekwencji. To jest spora rola ojca. Potwierdzić, że mama ma rację.

Tata w pracy
Tata w pracy Kamil Polny

Nauka rysunku, może być nauką odpowiedzialności. Nie wiem czy zauważyliście, ale chodzą po tym świecie ludzie, którzy wolą nie zrobić nic, niż doznać porażki. A brak porażki oznacza brak doświadczenia. A bez niego nigdy nie będziemy przetrenowani na ewentualnie zaskakujące zdarzenia, które mogą nas dopaść za rogiem. Po pierwszych przeczytanych książeczkach przychodzi czas na „coś więcej”. Zaczynamy kupować kolorowanki. Rysunek to jedna z pierwszych rzeczy, których uczy się młodego człowieka. Babcia kupuje kredki, mama kupuje flamastry, dziadek ma jakieś farby. Zaczynamy rysować, malować, tworzyć. Sami pamiętamy jak świetna była to zabawa. Tata się tu przydaje. Zamiast uczyć rysowania księżniczek, może pokazywać jak narysować robota i zamek.

Ale jak to zacząć? Chcemy, żeby nasze dziecko opanowało sztukę rysunku, ale zazwyczaj nie dajemy im tzw. „know how”. Dajemy komplet narzędzi, często drogich, ale nie pokazujemy jak z nich korzystać. Rodzice miewają strach przed robieniem rzeczy, których nie potrafią. Więc jeśli uważają, że nie potrafią rysować, to nie rysują też wcale swojemu dziecku. A to błąd.

Nauka przez obserwację. Wszyscy powinni wiedzieć, że to my jesteśmy pierwszymi nauczycielami. Chodzimy po świecie, mieszkamy pod jednych dachem i wymieniamy się informacjami. Dzieci patrzą na to co robimy i próbują nas naśladować. Weź kredkę do ręki i pokaż im o co w tym chodzi.

Ja przełamię się publicznie. Zrobiłem rysunek. Moje zdolności ewoluowały. Po pięciu latach ogarniania rysunkowych zabaw z dzieci, przeszedłem transformację. Nie rysuję ludzików złożonych z kółeczek i patyczków. Poszedłem o krok dalej. Nie ma co się wstydzić, warto ćwiczyć i pokazywać swoje prace dziecku. Weźmie z nich to co najlepsze i zrobi ulepszoną wersję.

O właśnie. Ćwiczenia. Dwuznaczne. Jednym dobrym wzorcem jest wzmaganie chęci do powtarzania tych samych czynności. Wielokrotnie powtarzane działania powodują, że się uczymy. Dzieci tym bardziej. Zauważyłem, że mój syn wracający z zajęć z LEGO Robotyki, zaczął rysować bardziej skomplikowane rysunki. Zaczął zaskakiwać pomysłami na które ja bym nie wpadł. Gdybym wcześniej wpadł na pomysł budowania robotów z klocków, to ja mógłbym być tym zapalnikiem uruchamiającym nowe pokłady kreatywności. I to jest właśnie sens. Jeśli prace naszych dzieciaków nas zaskakują, to znaczy, że robimy dobrze naszą robotę związaną z tak zwanym wychowaniem. Czas zazwyczaj nie pozwala nam zaangażować się tak samo każdego dnia. Nie zawsze możemy, bądź mamy siłę tworzyć budowle z klocków. Ale warto próbować choćby raz. Raz włączyliśmy synowi Minecraft. Od wtedy jest lepszy ode mnie. Ja nie nadążam. 

A inne ćwiczenia? Na przykład fizyczne. To też dobry wzorzec, który może przyjść od ojca. Ćwiczenia fizyczne mogą być kolejnym wspólnym zajęciem. Choć nie dziwcie się, że zarażenie „siłownią” może przyjść nie od taty, a od mamy. Popularność wszelkiego rodzaju fitnessu powoduje, że dzieci widzą jak ich mamusie pracują w domu, pracują w biurze, a na koniec jeszcze lecą na siłownie, żeby doładować endorfinki. Taki wzorzec też uczy dzieci. Pracy, zaangażowania i harmonii. Miałem pisać o mężczyznach, a wychodzi na to, że odpowiedzialność za rozwój jest podzielona. Lata mijają, role się elastycznie dopasowują do nowych realiów.

Tata w pracy
Tata w pracy Kamil Polny

Mężczyźni mają teraz dosyć ciężki czas, muszą wdrożyć się w nową formułę rodziny. Ich partnerki życiowe, ich dzieci - są teraz silniejsze, niezależne, mają własne zdanie. Kiedyś mężczyźni przychodząc do domu z pracy, jedli obiad przy stole - sami, bo nie wypadało, żeby ojciec zjadał posiłek z dziećmi poniżej 15 roku życia.

To ten sam świat kilka lat wcześniej. Dzisiejsi ojcowie nie chcą tacy być. To znaczy OK. Nie będę zaciemniał rzeczywistości. Dotychczas faceci nie zajmowali się dziećmi, więc ewolucyjnie muszą wiele nadrobić. Są na świecie panowie z nazwiskiem Kiepski. Chcą siedzieć na kanapie i wydawać rozkazy. Mam jednak nadzieję, że takich będzie coraz mniej.

Jesper Juul - pedagog, pisze: „Ojcowie cze?sto zachowuja? sie? niepewnie w kontaktach z dziec´mi. Jest to zrozumiałe w sytuacji kogos´, kto nagle staje naprzeciw bezwarunkowej miłos´ci małego człowieka, na kto´ra? musi sie? jakos´ otworzyć. A wczes´niej miał do czynienia tylko z miłos´cia? kobiety – miłos´cia?, kto´ra idzie w parze zawsze z pewnymi warunkami. Dodatkowo ojcowie moga? czuc´ sie? niepewnie wobec syno´w, kiedy chca? z nimi zbudowac´ autentyczna? relacje?.”

Relacje ojca z córka wpływają na późniejsze relacje uczuciowe i zawodowe z mężczyznami. Co wcale mnie nie dziwi. Jeśli masz córkę, to możesz wychować ją na chłopczycę chodzącą w glanach, albo księżniczkę. Moja córka jest miksem. Zamiast lalek, woli klocki LEGO albo samochody. Lubi Dartha Vadera, choć mówi, że jest zły. Umie udawać dinozaura, albo tygrysa.

Równocześnie bawi się Księżniczką Zosią i Transformersem. Mam nadzieję, że wychowuję ją na otwartego człowieka. Często robię to po swojemu. Na czuja. Np. wtedy kiedy nie mogąc zawiązać warkocza, skorzystałem z odkurzacza. Sfrustrowany rozpadającymi się włosami, przypomniałem sobie film z youtube’a. Bierzesz odkurzacz, wciągasz wszystkie włosy i gotowe. Porządeczek, szybko sprawnie. A córka jest pod wrażeniem technologii. Taki męski sposób na babskie sprawy ;-) Choć warto zmniejszyć siłę odkurzacza przed tą operacją. Nie chcemy w końcu zdjąć wszystkich przypinanych wcześniej spinek.

Ciekawą rzecz powiedział autor Jacek Pulikowski. Tą myślą zakończę. Powiedział tak: „Najważniejsze, co może ojciec dać swoim dzieciom, to po prostu prawdziwie, mądrze, dojrzale, wiernie, wyłącznie i dozgonnie kochać ich matkę.”

I myślę, że do tego sprowadza się wszystko. Najważniejsze co możemy dziecku dać jako ojcowie, to poczucie bezpieczeństwa, które ujawnia się najbardziej, kiedy w domu jest po prostu dobrze. W momencie kiedy rodzina współpracuje i działa jak w zegarku. Tytuł jest błędny. Nie ma rzeczy za które odpowiedzialny jest tylko ojciec. Odpowiedzialność jest wspólna. Czasem więcej jest jej po jednej, czasem po drugiej stronie. Dla dzieciaków jednak, wszyscy jesteśmy najlepsi.