Dzięki córce cofam się do czasów, kiedy ¶więta były jeszcze bardziej niesamowite

Przemysław Borowian
15.11.2016 10:15
¦więta

¦więta (Fot. Shutterstock)

Za oknem ¶niegu szukać jeszcze na próżno, ale w telewizji obejrzymy już pierwsze reklamy z choinkami w rolach głównych, a centra handlowe powoli zaczynaj± umilać czas ¶wi±tecznymi przebojami. Nadchodzi Boże Narodzenie!
Pamiętam z dzieciństwa, jak w wigilijny poranek zasiadaliśmy z tatą i bratem przed telewizorem. Większość kanałów raczyło widza bożonarodzeniowymi odcinkami znanych kreskówek. Oglądaliśmy świąteczne przygody Flinstone'ów i Jetsonów. Zdarzało się, że Królik Bugs skakał wokół choinki, a Duffy śmigał na nartach. Mama trochę się złościła, że tkwimy przed telewizorem, zamiast zająć się czymś pożytecznym, ale dopołudniowy plan dnia był nienaruszalny! Teraz, te wiele lat później, kiedy bardziej niż Fred Flinstone fascynuje mnie Majami z "Pitbulla" niewiele się zmieniło. Bo w wigilijny poranek wciąż zasiadam przed telewizorem. Z tym że obecnie towarzyszy mi córka. Boże Narodzenie zwykle wiąże się z miłymi wspomnieniami: choinka, czas spędzony w rodzinnym gronie i pieczenie ciasteczek w rytm nieśmiertelnego "Last Christmas". Siłą rzeczy staram się więc zapewnić córce równie radosne święta - po trochu proponując jej zajęcia, które i mnie w jej wieku dawały radość, po trochu wsłuchując się w jej potrzeby. Czasy się zmieniają- dziś, by wysłuchać świątecznych przebojów nie trzeba całymi dniami tkwić przy radioodbiorniku (wystarczy wejść na Youtube) - dlatego również wigilijnej atmosfery nie przełożymy 1:1. Choć możemy próbować. Bo, mam wrażenie, o wartości świąt świadczą przede wszystkim drobne szczegóły, które wydają się być pozornie nieistotne, ale które zapamiętujemy na lata. Pewnie, fajnie dostać efektowny prezent (na urodziny podarowałem córce miniaturowy, różowy samochód!), ale zabawki z czasem się zużywają. Wspomnienia pozostają z nami na zawsze. Dlatego łezka się w oku kręci, gdy widzę małą biegającą wokół domu - szuka Aniołka, przynoszącego u nas prezenty. Cieszę się, gdy z tym błyskiem w oku wypytuje o św. Mikołaja i przed wszystkim zarzeka się, że była najgrzeczniejszym dzieckiem na świecie (no, tu trochę przesadza). Czas się zatrzymuje, kiedy bawimy się nową lalką, a z telewizora znani polscy artyści śpiewają najpiękniejsze kolędy. Nie tylko sprawiam jej radość, tak ważną szczególnie w Boże Narodzenie. Przez jej szczęście trochę sam cofam się do cudownych czasów, kiedy święta były jeszcze bardziej niesamowite. Bo Wigilia ma trochę czas dziecka. Tak, córka, paradoksalnie, przedłuża mi dzieciństwo. Dzięki niej przedświąteczny szał znów ma zapach choinki i ocieka pruszącym śniegiem, a nie ogranicza się tylko do biegania za prezentami i załatwianiem najpilniejszych spraw. Więc choć trochę obowiązków przede mną, które - znając prawo Murphy'ego - zaczną się piętrzyć przed samą Wigilią już nie mogę się doczekać poranku 24 grudnia, kiedy znów spróbuję dowiedzieć się, jaki stroik wybrała tym razem Wilma Flinstone.